
Kwarantanna dzień 27
Kolejny dzień w izolacji. Zaczynam odczuwać skutki tak długotrwałego zamknięcia w domu. Jak wygląda teraz świat?
My dorośli jesteśmy w stanie jakoś sobie wytłumaczyć, że trzeba siedzieć w domu, że to jest potrzebne i może w jakimś stopniu pozwoli powstrzymać pandemię. Dzieciom jest trudniej i to bez względu na wiek w jakim są. Mam dwóch synów: 10 lat (klasa 5) i 5 (przedszkolak).
„Czy my umrzemy mamo?”
Grałam dziś z młodszym synem w grę „Góra uczuć”. To gra terapeutyczna, ale można w nią grać rodzinnie. Jest dość prosta – rzucamy kostką i poruszamy się pionkiem po planszy. Cała gra polega na tym, aby dojść do skarbu odpowiadając po drodze na pytania z karty lub dokańczaniu zdań. Jedna z odpowiedzi na chwilę zatrzymała moje serce.
„Czy my umrzemy mamo? Zarazimy się i wszyscy umrzemy?”. – tak świadome pytanie w ustach tak małego człowieka wzbudza skrajne emocje. Tak, moje dzieci się boją i coraz częściej otwarcie o tym mówią; w bardo różny sposób. Ja mam ten komfort, że dużo z nimi w domu rozmawiamy. O wszystkim u nas nie ma tematów zakazanych, tematów wstydliwych czy głupich pytań. Rozmawiamy często, jednak ciężko jest rozmawiać o czymś, czego samemu się do końca nie rozumie. Czego i my się boimy. Aktualnie jesteśmy w patowej sytuacji. Pandemia strachu jaka nas opanowała powoduje, że przestajemy sobie ufać, boimy się ludzi, boimy się o przyszłość. Nie wiem, czy po odwołaniu kwarantanny będę w stanie pójść na plac zabaw i swobodnie pozwolić się bawić. Czy bez lęku wrócę do Londynu, polecę do Włoch czy wymarzonej przez syna Francji? Nie musimy się zarazić aby koronawirus miał na nas wpływ, zmienia nas wszystkich. Powoduje coś na rodzaj traumy.
Homeschooling
Zamknięte szkoły, przedszkola i żłobki – wymuszony homeschooling, z rodzicami lub samemu, jak rodzic ma home office. Pomysł świetny zakładając, oczywiście że dziecko ma sprzęt, przestrzeń i warunki. I oczywiście jeśli jest neurotypowe – wtedy, może, sobie świetnie poradzi. Nauczyciele dwoją się i troją aby pomóc. Przerabiają materiał bo jest taka potrzeba, starają się jak mogą, wrzuceni na głęboką wodę bez koła ratunkowego.
Zakaz wchodzenia do parków, lasów i nad rzekę – patrole policji jeżdżace powoli i wyłapujące spragnionych oddechu ludzi. Nasze pokolenie może teraz, na własnej skórze odczuć, to o czym opowiadali nam rodzice i dziadkowie.
Zamknęte na kłódkę place zabaw – zafoliowane, owinięte taśmą; smutne, szare, puste i takie strasznie ciche. Bez śmiechu dzieci, śpiewu, dźwięku kopanej piłki. Dzieciaki zamknięte w domu przed ekranem. Zatopione w tej rzeczywistości, od której tak bardzo chcemy ich odciągać.
Puste ulice; wymarłe miasta. Cisza.. ta wszechoobecna cisza aż boli.. Zamknęte teatry, kina, kluby, lodowiska. Umiera nasza kultura i sztuka. Celebryci ustępują miejsca niedocenianym do tej pory lekarzom i pielęgniarkom. Ci są teraz niezbędni, wspaniali, zapracowani – nazywamy ich bohaterami a jeszcze pół roku temu byli konowałami, leniami, nierobami.
Małe tragedie
Rodzice z dziećmi potrzebującymi stałego wsparcia zostali zostawieni samym sobie. Bez pomocy specjalistów, bez potrzebnej rehabilitacji. Sami ze swoimi codziennymi tragediami tak nieważnymi dla świata.
Nikt nie myśli o dzieciach objętych niebieską kartą. Zamkniętych 24/dobę ze swoim oprawcą. W ciągłym strachu, zmęczeniu czy wstydzie. Te dzieci nie włączą kamerki, nie odezwą się do kolegów na skype – nikt ich nie zapyta..
Świat się zmienia
Ludzie w maskach i rękawiczkach – oczywiście jeśli sami sobie uszyją lub zorganizują bo to towar deficytowy. Organizujemy pomoc ludziom starszym, szyjemy maseczki, pomagamy sobie jako społeczeństwo – jeden organizm.
Wyznaczone godziny w jakich można wejść do sklepu.
Bardziej przyjazne stają się kontakty w sieci, bo te w realu są wręcz niebezpieczne. Człowiek człowiekowi wrogiem. Ze strachem patrzymy jak ktoś przechodzi obok nas. Zerkamy czy aby nie kaszle, nie kicha bo lekarz teraz już tylko telefonicznie.
Zamknięte granice. A jeszcze chwilę temu piłam kawę w moim ukochanym Londynie.
I ten chaos informacyjny, którym jesteśmy bombardowani..
Ale kwarantanna ma swoje plusy. Przyroda pięknie odradza się bez naszej ingerencji. Wiosna rozgościła się na dobre; wszystko pachnie, kwitnie jest pięknie. Czas kwarantanny to też moment na refleksję nad czasem, który przecieka nam przez palce. Między homschooling, domowym przedszkolem, Home Office jest ten ulotny moment, kiedy możemy porysować, ułożyć puzzle czy zwyczajnie wyłapać uśmiech naszych bliskich. Korzystajmy z tej przymusowej izolacji, czerpmy garściami to, co w niej najlepsze: bliskość, bycie tu i teraz, bycie razem bez pośpiechu. Odpuśćmy na trochę, poluzujmy gumkę i bądźmy razem. To jest ten moment żeby się zatrzymać; żeby przegadać to, na co nie mieliśmy do tej pory czasu; ustalić zasady, plan dnia, plan tygodnia.
Moja rada na czas kwarantanny: rozmawiajmy, czytajmy, bądźmy blisko. Świat się zmienia i nie mamy na to wpływu; jedynie na co możemy wpłynąć to nasze relacje z rodziną. Nie zmarnujmy tej okazji.
